Poniższy tekst Wieśka "Bluesmanniaka" Solucha,
został skopiowany z portalu internetowego:
Blues Flowers - Smacznego!
Lista utworów:
1. Syrenka blues
2. Flaczki zakrzewskie blues
3. Blues o Rawie
4. Heja, hej, blues bardzo stary
5. Balladka słodka
6. Od zachodu wietrzyk powiewuje
7. Blues o Zenonie L.
8. Blues denuncjatora
9. Akordeonisty obertas siarczysty
10. Żółte buciki
11. W pamiętniku Cię zapiszę
12. Limeryków o Cielaku ciąg dalszy
13. A co tam słychać w Wyrzysku
14. Kaszanka blues
15. Balladka słodka
Skład zespołu:
Jaromi - śpiew, harmonijki, gitara elektryczna, gitary akustyczne, drumla, ukulele, chórki
Robert Grześkowiak - bas elektroakustyczny, bas elektryczny URAL, gitara elektryczna, gitara Kosmos,
ukulele, dzwonki, tamburynek, chórki
Paweł Kuśnierek - perkusja, chórki
Henryk Szopiński - akordeon, śpiew, chórki
Maciej Kręc - chórki, bas elektroakustyczny, bas akustyczny
oraz gościnnie:
Joanna Kołaczkowska - śpiew i gwizdy, głos
Magda Piskorczyk - śpiew
Kasia Rościńska - chórek
Jacek Siciarek - śpiew, głos
Adam Wendt - saksofon tenorowy, głos
Grzegorz Nadolny - kontrabas
Bartek Szopiński - Fender Rhodes, Hammond organ, chórki
Michał "Cielak" Kielak - śpiew, harmonijka
Z recenzowaniem płyt Flowersów mam ten kłopot, że zawsze zastanawiam się, czy stosować tu kryteria stricte bluesowe,
czy raczej traktować ich twórczość z pozycji satyryczno-kabaretowych. Ponieważ na ich koncertach zdarzyło mi się usłyszeć
sporo bluesa, więc nie odpuszczę i podejdę ich od tej właśnie strony.
Tytuł "Smacznego" wskazuje na kulinarny temat płyty, ale na szczęście nie jest aż tak monotematycznie.
I tak płytę rozpoczyna "Syrenka blues" nie mający z bluesem ani z jedzeniem nic wspólnego (jest to kontynuacja
wątku samochodowego, patrz "Trabant blues"). Prosta melodyjka, śmieszna keyboardowa aranżacja, w sumie - dobrze,
że to nie ten utwór został wybrany na singla zwiadowczego prezentowanego w mediach. Słuchajmy dalej...
"Flaczki zakrzewskie..." to już jest coś, to jest BLUES! Dowcipny i najprawdopodobniej oparty na faktach tekst, świetne
chórki (brawo Kasia Rościńska), bluesowe kołysanie oparte na Hammondowym brzmieniu - no palce lizać. Nic dziwnego, że utwór
zaistniał na radiowych listach przebojów. Atmosferka odpowiednia się zrobiła, a tu już czeka...
"Blues o Rawie" pomyka wartko jak nurt rzeki. Słychać, że Magda Piskorczyk dobrze się w tym klimacie czuje, to bluesik jakby
wyjęty z jej koncertu. I jeszcze te ukulele dopełniające brzmienie. Dobrze jest, a zaraz będzie... jeszcze inaczej!
Słyszeliście kiedykolwiek o szantach śpiewanych na bluesową nutę? Trudno uwierzyć, ale można to zrobić dobrze, czego dowodem
"Heja, Hej, Blues Bardzo Stary". Nie jestem pewien co na to żeglarze, ja jestem zachwycony - gratulacje za pomysł i wykonanie.
Świetnie, wystarczy tych jaj (na razie), pora zmienić klimat, przenosimy sie do zadymionego klubu... "Balladka słodka" wcale nie
jest taka słodka, można tu spotkać nawet jakiegoś opryszka. Jacek Siciarek swoim głosem, Adam Wendt saksofonem a Grzegorz Nadolny
kontrabasem robią właśnie taki zadymiony nastrój, że każdy poczuje się jak w dobrym bluesowym klubie. Milutko.
Ale już nastrój prysł. Pora ponarzekać na eklektyczność materiału przedstawionego na tej płycie. Eklektyczność na granicy
akceptowalności. I tu właśnie moja wytrzymałość się skończyła - piosenka rezerwistów w stylu kombatant-country przekroczyła
tę granicę. Skip.
Jak wskazuje tytuł "Blues o Zenonie L.", ponownie wskakujemy na scieżki bluesowe. Ale uwaga - niespodzianka, wokalistką jest
tu Joanna Kołaczkowska (kabarety "Potem", "Hrabi"), znakomita prześmiewczyni rzeczywistości o temperamencie przewyższającym
(uwierzycie?) nawet temperament Jaromiego. I ten blues jest jakby dla niej pisany a Joasia znakomicie go interpretuje, włącznie
z końcowym komentarzem "autorskim". Szkoda, że tego nie będzie można na koncercie usłyszeć i ZOBACZYĆ!
W następnej piosence "Blues denuncjatora" zespół wprowadza nastrój jak z filmów Davida Lyncha, a Jaromi ostrzega, że nikomu
dziś nie można ufać. Ciekawe wytchnienie od bluesa i beztroskiej satyry.
I nagle... co to? Włączyła mi się inna płyta? Nie, to tym razem niespodzianka w stylu polish-folk. No sorry panie akordeonisto,
bez osobistej urazy proszę, ale nie zdzierżyłem... Juhuuu!
Ciąg dalszy niespodzianek, czyli "Żółte buciki" - dla mnie największe (pozytywne) zaskoczenie. W tak jazz-rockowym odjazdowym
klimacie jeszcze Flowersów nie słyszałem. Gitara i fender rhodes popylają bardzo rasowo, a wokalizujący Jaromi przechodzi wszelkie
wyobrażenie! Szkoda, że taki krótki ten kawałek...
"W pamiętniku Cię zapiszę" to znakomita kompozycja, dająca szczególnie wokaliście szerokie pole do popisu. I tu mam wrażenie,
że Magdzie Piskorczyk zabrakło tzw. poweru. Jest poprawnie i nastrojowo, ale chętnie bym usłyszał ten utwór z jakimś "mocniejszym"
wokalistą/wokalistką. Niemniej słucha się, słucha, a ten klimatyczny saksofon odrywa nas od rzeczywistości...
Ale pora wracać na ziemię. Kolej na dwie piosenki związane z "Cielakiem" - elementy biograficzne zawarte w tekstach opowiadają
historię Michała Kielaka, a niektóre szczegóły są bardziej interesujące niż wywiady w "TB" ;) Bluesy jak bluesy, typowo Flowersowe,
ale Michał to jednak lepiej gra niż śpiewa - żeby mi to było ostatni raz ;)
Płyta się kończy a czeka na nas jeszcze piękny "Kaszanka Blues". Mamy tu nagromadzenie wszystkich zalet Blues Flowersów - blues
feeling, dowcipny i bardzo bluesowy tekst, oryginalni instrumentaliści, nawet bas elektr. "Ural" dodaje nagraniu uroku. To mógłby
być następny przebojowy singiel na listy przebojów. Tylko kto w dzisiejszych czasach nada na antenie radia ponad 6-cio minutowego
bluesa?
Podsumowanie? Można, tak w poważnym tonie, powiedzieć, że płyta dorównuje ich najlepszej dotychczas "Spoko Wodza"(2003).
Można dodać, że ze względu na wspomnianą eklektyczność wielu osobom może się nie spodobać, a bluesfanów może wręcz zniechęcić.
Mnie nie zniechęciła, tylko dlaczego muszę dwukrotnie używać "skip"?
Można też podsumować, tak jak to zrobiła Joasia:
"I to ma być blues? Luuudzie drodzy... Ja tak się tylko pytam, nie? Że to był blues, tak? Przestań, błagam..."
Flowersi, nie przestawajcie, kombinujcie tak dalej.
Wiesiek "Bluesmanniak" Soluch